DLACZEGO WARTO WPAŚĆ NA ZAMOSZE? (LATEM)
Bo idealny dzień tam wygląda tak:
Wstajesz skoro świt (albo nieco później). Wcinasz śniadanie i ruszasz w puszczę. Jeśli masz odrobinę szczęścia,
możesz pogonić żubry czy spotkać wilka. A jeśli szczęście uśmiechnie się do Ciebie, zobaczysz na drodze wygrzewającego się
rysia. O banalnych jeleniach, sarnach czy dzikach nawet nie ma co wspominać. Bardziej zaskoczyć Cię mogą... żurawie czy
bociany siedzące na gałęziach puszczańskich drzew.
Po drodze czerwienią się poziomki, nieco obok - lśnią jagody,a od czasu do czasu, jak to mają w zwyczaju, stadami
pojawiają się kurki.Pachnie wszystko obłędnie: owocami, mchami, moczarami, czosnkiem i miętą,storczykami, rumiankami...
A na dodatek trwa koncert: bez przerwy coś świszcze,grucha, pohukuje, gwiżdze, stuka, puka i świergocze. Zrywa się jarząbek, miga kraska,
a o Twojej obecności powiadamia wszystkich wilga. Co za ruch!
Tymczasem głód. Wracasz na obiad, po którym możesz oddać się błogiemu lenistwu albo pożytecznej działalności. Do wyboru: ciukowanie,
palenie gałęzi, zbieranie pozimek i jagód, mięty, rumianku i kwiatu lipy, wyprawa na Siemianówkę czy spływ okolicznymi rzeczkami, bujanie się w
hamaku, opalanie się na łące, fotografowanie hucułów, przejażdzka rowerem albo... gdy temperatura spadnie, dla amatorów - nauka jazdy na
lonży, dla koniarzy - jazda w terenie. Ech,życie!
A wieczorem? Atrakcja pod rozgwieżdżonym niebem. Wokół cisza, dobiega tylko kumkanie i rechotanie żab.
Napięcie rośnie. Wreszcie jest! Prażanka!!! W miedzianym kociołku w żarze ogniska gotuje się, wędzi i dusi
coś niesamowitego. Już pogodzinie wystawiania na próbę kiszek i coraz głośniejszego marszu dobiegającego z brzucha,
przełykając ślinę, możesz zacząć delektować się prażanką. A tego nie da się opisać, to trzeba spróbować.
Smacznego!
Ula i Bartek

